10 najdziwniejszych tramwajów na świecie
Tramwaje o jakich nie masz pojęcia, że kiedykolwiek istniały i że mogły mieć tak bardzo nietypowe zastosowanie. Ten tekst na pewno Cię zaskoczy!
Zebrałem 10 najbardziej nietypowych sposobów wykorzystania tramwajów, które są na pewno nieznane w Polsce. Które najbardziej Ci się podobają, które najbardziej Cię zaskoczyły?
1.Tramwaj campingowy
Tak. Przed II wojną światową w Belgii nad morze jeździło się tramwajem campingowym, który postawiony na bocznicy był miejscem do mieszkania dla plażowiczów. Takich wagonów było 10, a miejsc campingowych było blisko 40. Łatwo to wytłumaczyć faktem, że długość sieci tramwajowej między miastami w Belgii wynosiła 4811 km. Szczyt rozwoju przypadł na późne lata 40. XX wieku. Długość tras zelektryfikowanych przekraczała 1500 km. Ale jak to często bywa w historii transportu szynowego, imponująca siatka torów została zlikwidowana. Pozostałości belgijskich tramwajach podmiejskich możesz spotkać w Charleroi i na wybrzeżu, gdzie jest najdłuższa linia tramwajowa świata. O tej pozostałości po międzymiastowej sieci tramwajów w Belgii pisałem w tekście 5 tramwajowych rekordów świata
2.Tramwaj towarowy
Tramwaje towarowe kiedyś były bardziej popularne, wyparł je niestety transport samochodowy, niezależny od torów, a więc chyba jednak wygodniejszy. Jeszcze nawet po II wojnie światowej ograniczony przewóz towarów tramwajami był całkiem popularny. To już przeszłość, choć Tramwaje Warszawskie do przewozu części do wagonów między zajezdniami stosują specjalnie przystosowane wagon typu „parówka” które kilka razy dziennie wyjeżdżają na ulice stolicy. Najprawdziwszy tramwaj towarowy spotkasz jednak w Dreźnie. Długie niebieskie wagony ze specjalnymi kontenerami zaopatrują fabrykę samochodów w centrum miasta. Dlaczego transport tramwajowy? Budowa CarGoTram była świadomą decyzją, podjętą przez władze miasta wspólnie z koncernem samochodowym, by odciążyć ulice od ruchu ciężarówek. Próby z transportem towarów tramwajami podejmował całkiem niedawno również Amsterdam i Zurich.
3. Tramwaj-kino
Tysiące kilometrów tras tramwajowych? Tak było w USA jeszcze niecałe 100 lat temu, kiedy praktycznie każde miasto na środkowym zachodzie miało dostęp do tramwaju podmiejskiego, a może i nawet międzymiastowego. O tym jakie były te rekordowo długie linie tramwajowe pisałem w tekście 1750 km tramwajem Jedna z linii na północ od Pittsburgha i wcale nie taka długa, bo mająca 190 km, w latach 20. szukała sposobów na zwiększenie liczby pasażerów. I właśnie dlatego szefowie Pittsburgh, Harmony, Butler and New Castle Railway wpadli na pomysł montażu projektorów filmowych. Nie pomogło to na długo tym tramwajom. Pierwszym ciosem był wielki kryzys, który zakończył żywot bardzo wielu linii tramwajowych w USA. Ostatecznie sieć zamknięto w latach 50. gdy amerykanie masowo przesiedli się do aut.
4. Tramwaj strażacki
Kolejna tramwajowa osobliwość z USA. Park Point wygląda nieco jak Półwysep Helski tylko jest węższy. Znajduje się granicach Duluth, czyli miasta stanie Minesota. Jak i na naszym półwyspie, na tym amerykańskim nad Jeziorem Górnym jest bardzo ładnie, ale pewnym problemem jest transport. Linia tramwajowa powstała tam jeszcze w XIX wieku, tymczasem dojazd wozem czy autem po nieutwardzonej drodze był wyzwaniem. Dlatego strażacy w Duluth mieli specjalny tramwaj do dojazdów na półwysep Park Point. W tramwaju były gaśnice, drabina i pompa. Wagon służył w roli wozu strażackiego od 1908 do 1931 roku, kiedy wyasfaltowano jedyną drogę na półwysep. Niestety, to był zwiastun likwidacji wszystkich tramwajów w Duluth, z którymi mieszkańcy pożegnali się 8 lat później
5. Tramwaj-karawan
Jakkolwiek brzmi to bardzo nieprawdopodobnie, to tramwajów które towarzyszyły ludziom w ich ostaniej drodze było całkiem sporo. Wiem, że na pewno były one w Łodzi, w Wiedniu i w kilku miastach USA. Znalazłem też taki wagon z stolicy Czech – Pragi. Ktoś wie gdzie jeszcze były tramwaje-karawany?
6. Najsłodszy tramwaj świata
Czy może być gdzieś indziej niż w Japonii? A skoro, Japończycy uwielbiają przyozdabiać różne nawet nieoczekiwane rzeczy słodkimi postaciami z animowanego świata, to nie mogło ich zabraknąć na tramwajach.
7. Tramwaj brodzący w morzu
Ten tramwaj miał sprawić, że wody kanału La Manche dla jego pasażerów będą na wyciągnięcie ręki. Ta niesamowita konstrukcja woziła plażowiczów w Brighton i była wyposażona nawet w łodzi ratunkowe. Oczywiście były słupy z siecią trakcyjną i odbieraki prądu w kształcie wędki. Tramwaj miał niesamowicie wysokie podwozie, a tory znajdowały się na dnie morza. Niestety był zawodny i służył tylko przez 7 lat, do 1901 roku.
8. Tramwaj żłobek
Prawdopodobnie były dwa takie tramwaje w Polsce. Powstały we Wrocławiu, a jeden z nich został przekazany do Warszawy. Jaka była historia tego nietypowego wagonu? W pierwszych latach po wojnie wielu pracowników warszawskich fabryk dojeżdżało do pracy z daleka. W imię ułatwienia życia robotnikom, zwłaszcza tym z małymi dziećmi, uruchomiono przyzakładowe żłobki. Problemem był jednak przejazd z małymi dziećmi w straszliwie zatłoczonych tramwajach. Wagon został wyposażony w ogrzewanie, łóżeczka i bieżącą wodę. Pomalowany był na kremowo, na burtach nosił herby Warszawy i Wrocławia oraz napis „wagon specjalny – żłobek”. Tak wyglądał dowóz dzieci do żłobka w pierwszych latach po wojnie.
9. Czerwony diabeł czyli tramwaj dalekobieżny
Przejechać kilkaset kilometrów tramwajem? Tak, to było możliwe w USA przed II wojną światową. O niezwykle długich trasach w tym kraju pisałem w tekście 1750 km tramwajem Połączenia przedsiębiorstwa Cincinnati and Lake Erie Railroad były rekordowe. W latach 30. XX wieku całkiem wygodne wagony z miękkimi fotelami i częścią salonową codzienne wyjeżdżały w kilkusetkilometrowe trasy. Odcinek Cincinnati–Toledo–Detroit liczył 420 km, trasa Cincinnati–Toledo–Cleveland była jeszcze dłuższa – 507 km. I teraz najważniejsze – wagony jeżdżące na tej trasie nie bez powodu nazywano Red Devils, czyli Czerwone Diabły. Na prostych odcinkach, poza miastami i miasteczkami wyciągały 140 km/h. Tak! 140 km/h, nie pomyliłem się 😉
10. Tramwaj ekspresowy
To chyba jedyna linia tramwajowa na świecie, która jest zaprojektowana tak, by kolejne tramwaje mogły się wyprzedzać. Gdzie to jest? W Lyonie, stolicy francuskiego regionu Owernia-Rodan-Alpy. Linia Rhônexpress po pierwsze ma własną specjalną nazwę, by odróżnić się od zwykłych T1, T2, T3. Biegnie z centrum miasta do portu lotniczego. Do pewnego momentu trasa ekspresowa pokrywa się ze trasą zwykłą. W ekspresach obowiązują specjalne opłaty (drogo!) i są wykorzystywane specjalne wagony, które mogą się rozpędzać nawet do 100 km/h. Najciekawsze jest jednak, to jak tę linię zaprojektowano. Na przystankach, jak na stacjach kolejowych, są boczne tory na które mają zjeżdżać zwykłe linie. Tramwaje pośpieszne przejeżdżają bez zatrzymania, wyprzedzając wagony stojące obok na torach. Ciekawostką jest to, że to jednak nie działa. Najnowsze wieści z Lyonu wskazują, że rozkłady jazdy są ułożone tak, by nie trzeba było wyprzedzać zwykłych tramwajów przez ekspresowe. Podobno przy zagęszczeniu rozkładu jazdy będzie jednak trzeba skorzystać z tej możliwości.